czwartek, 11 grudnia 2014

ROZGRYWKA O DUMĘ

Wczoraj Tomi usiłował trafić piłką do kosza. Trwało to dobre kilka minut. Z każdym rzutem jego twarz coraz bardziej napinała się ze złości. Piłka nie dolatywała nawet do połowy wysokości kosza. Po kilku próbach osunął się na kolana i piąstkami uderzał w piłkę. Zupełnie tak, jakby chciał wymusić na niej posłuszeństwo. Im więcej energii poświęcał by do niej przemówić, tym bardziej zdawała się być głucha na jego wezwania. W końcu, przy kolejnym uderzeniu, sprytnie wyskoczyła z jego drobnych rączek i zgrabnie zatrzymała się kilka metrów dalej. To wyczerpało siły małego gracza. Położył się na ziemi i zaczął głośno płakać.



Ile razy to ja wyczerpuję się przed zbyt wysokim koszem? Próbuję dorzucić piłką. Zatriumfować, przekonać. Udowodnić coś, usprawiedliwić się. Celuję ze szczególnym skupieniem by trafić w punkt i poruszyć wyobraźnię przeciwnika.

Piłka do kosza uciekła spod drobnych piąstek Tomiego. Podobnie jak przeciwnicy z moich codziennych rozgrywek. Grzecznie i ze spokojem rezygnują z mojej gry. Zostaję sama na swoim boisku. Twarzą w twarz ze swoją dumą. O co tak silnie walczę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz